Nie dawniej, jak kilka miesięcy temu weszła w życie nowa ustawa antynikotynowa. Wzorem wielu państw zachodnich, zabroniono palenia papierosów w miejscach publicznych. Posuniecie to jednych cieszy, innych drażni, niemniej jednak było potrzebne. Oczywiście do grona „miejsc publicznych” w pierwszej kolejności zaliczono przedszkola oraz wszystkie inne miejsca, w których bawią się dzieci. Nareszcie są one całkowicie wolne od dymu nikotynowego.
Przecież gry dla dzieci z definicji mają dobrze wpływać na ich samopoczucie. Sport ma przecież być korzystny dla zdrowia. Nie można zatem go uprawiać w oparach dymu papierosowego. To bardziej by dziecku zaszkodziło, niż pomogło. Dobrze, że tę kwestię rozwiązano w końcu ustawowo. Co prawda na paczkach papierosów już od jakiegoś czasu można spotkać się z apelami ministerstwa zdrowia, aby nie zmuszać dzieci do wdychania dymu nikotynowego, ale były one często ignorowane. Szkoda tylko, że prawo nie mogło posunąć się krok dalej i zakazać palenia również w domach. Bo co z tego, że na placu zabaw dziecko nie będzie narażone na dym nikotynowy, skoro w domu jego rodzic „kopci jak smok”?